poniedziałek, 3 listopada 2014

One Shot : Leonatta cz. 1

Violetta Castio - 21 - letnia kobieta . Nie jest bogata , ale nie żyje także na skraju biedy . Na pozór szczęśliwa , zawsze uśmiechnięta , grzeczna i miła. Zawsze pomagała sąsiadom i rodzinie . Właśnie .. rodzina. Ojciec i matka zmarli jak miała 8 lat. Wychowywał ją starszy o 7 lat brat. Jak ta miała 16 lat i stawała się piękną kobietą , Derek wpadł w złe towarzystwo ... (  reszty dowiecie się później ;) ... w środku była upokorzona , nie czuła się kobietą ... Zawsze Derek był dla niej przykładem lecz nie po tym co robił. W swoje 18 urodziny wyprowadziła się z Madrytu do Buenos Aires . Tam poznała jedynie Francesce Resto - jej najlepszą przyjaciółkę i jej brata - Luce . Była znaną projektantką mody i miała jedną tylko swoją malutką córeczkę - Anabell . Dziewczynka miała 4 latka i była bardzo radosna , podobna do mamusi , którą kochała nad wszystko . Nigdy nie poznała i - jak twierdzi Castio - nie pozna swojego ojca.

Leon Verdas - 22-letni mężczyzna. Szef międzynarodowej agencji modelek . Jest obrzydliwie bogaty , szasta pieniędzmi na prawo i na lewo . Uważa , że żadna kobieta mu się nie oprze i wszystko mu się należy . Co tydzień ma nowy samochód , a jego garaż ma 3 piętra , każde po 78 m2 . Nie szanuje kobiet , chyba , że chodzi o jego matkę lub przyjaciółkę - Fran . Ojca nie ma - zmarł na raka po jego 3 urodzinach . W BA mieszka od zawsze , chodź ciągle podróżuje z kilkunastoma modelkami do najdroższych pokoi i wiadomo ci się tam  dzieje. Nie chce być ojcem i jak narazie nim nie jest .

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Violetta właśnie była ze swoją córeczką na spacerze w parku i jadły lody . Gdy mała zjadła swoje  ulubione lody truskawkowe pobiegła na plac zabaw , a jej mama usiadła na ławce i patrzyła na swoją ukochaną Anabell . Dziewczyna wyglądała dzisiaj olśniewająco . tu . Jej córeczka też była na niebiesko , a ponieważ był środek lata miała sukienkę w niebieskie kwiatki i swoje ulubione trampki z kucykami. Vilu  siedziała na ławce i kończyła lody. Wstała z chęcią przespacerowania się na około placu , gdy wpadł na nią wysoki brunet z zielonymi oczami i wylał na nią całego jagodowego szejka . 
    - Jak łazisz ?! Przez ciebie muszę iść kupić drugiego szejka ! - krzyczał na nią mężczyzna , a ona była zdezorientowana .  
- Przepraszam , ale to Ty na mnie wpadłeś !
- Ja ?! Pokraka ... wiesz , niektórzy mają małą urodę ale są mądrzy .. u ciebie ta reguła raczej nie zadziała.
Gdy usłyszała te słowa zamarła. Znała je bardzo dobrze . Oczy jej się zaszkliły .
- Co ? Polecisz do mamusi się wypłakać ? - zapytał z kpiną. Wtedy szatynka nie wytrzymała .
- Ty idioto ! Jak śmiesz się tak do mnie odzywać ?! Jak zaraz nie przestaniesz to powyrywam ci wszystkie włosy ze wszystkiech części ciała i własnoręcznie cię nimi wypcham ! Później powieszę za łysy i pusty łeb ! - zielonooki stał oniemiały . nie wiedział , ba , nie przypuszczał  nawet że dziewczyna zna takie słownictwo . Może i był chamem ale nie znosil jak dziewczyna płakała lub cierpiała,
- Przepraszam , poniosło mnie  . - powiedział wyraźnie skruszony , sam nie wiedział czemu . On Leon Verdas , przepraszał ? To jakaś nowość .

- Nie ma za co , ja też nie powinnam się tak unosić - zarumieniła się . I wtedy podbiegła mała Anabell i przytuliła nogę mamusi. Violetta podniosła ją tylko i okręciła na koniec całując w czoło.
- Mamo , czemu smakujesz jagodami ? - spytała An liżąc bluzkę mamy .
- Ja zawsze czymś smakuję mała. Idziemy do domu ?
-Tiak .
-Muszę już iść , sam widzisz . Cześć
-Cześć - odpowiedział . Dopiero teraz , gdy przyjrzał się szatynce zobaczył jaka jest piękna. Szczupłe , długie nogi , płaski brzuch , pełne piersi , idealna cera , lekki makijaż , prosty nosek , cudowne , czekoladowe oczy . Nagle szatynka poślizgnęła się odstawiając córkę na ziemię na resztkach koktajlu . Czekało by ją nie miłe spotkanie z ziemią , gdyby nie silne ramiona szatyna , który złapał ją w ostatniej chwili .
- Nic Ci nie jest ?- spytał  z troską . Co się z tobą dzieje stary ?! pytał sam siebie. Z inną dziewczyną pewnie przeszedł by obojętnie śmiejąc się w niebo głosy .
- Nie , dziękuję - wyrwała go z jego przemyśleń i próbowała wstać . Jednak znowu upadła w ramiona Leona , tym razem przez ból w kostce.
- Chyba jednak coś Ci jest . Zaniosę Cię do szpita..
-Nie! żadnych szpitali . Poradzę sobię ...
- To daj się chcociaż zanieść do domu ...
- Violetta . Ale ja jestem ciężka .
- Leon . I pff ... jesteś leciutka jak piórko .
- A co z Anabell ?
- Anabell - zwróciła się do dziewczynki . - złapiesz się wujka Leona za rękę i pozwolisz że zaniosę mamusię do domu ?
W odpowiedzi ta kiwnęła energicznie głową . Zrezygnowana brunetka poddała się i prowadziła szatyna do jej domu . Tam , mała od razu poszła spać . Leon opatrzył nogę kobiecie , a ta zrobiła im herbaty i rozmawiali do późnej nocy , jakby znali się od kilku lat , a nie godzin  . ok. 1 w nocy zaczęli oglądać coś w telewizji . Był to horror.  Violetta w strasznych momentach wtulała się w tors chłopaka , a jemu to nie przeszkadzało ,wręcz przeciwnie , przytulał ją do siebie mocniej . Po filmie usnęli wtuleni w siebie.




--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jak się podoba ? dziękuję za rózno 448 wyświetleń , jesteście kochani ;* One Shot : cz. 2 przewiduję na sobotę , a rozdział .. może jutro ale nic nie obiecuję ;) najpóźniej w sobotę :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz